purpura, woda uspokaja

purpura, woda uspokaja
fot. Salman Arif Khan

Rzepiska

Białka T. - Czarna Góra - Rzepiska - Dursztyn - Białka T. ca. 40 km

Zaplanowałem dzień odpoczynku. Po ostatnich podjazdach byłem lekko zmęczony. Plan planem, a wyszło jak zawsze. Kilometrów mało, jednak ich jakość trochę inna. Nagrodą piękne widoki. W kilku miejscach byłem po raz pierwszy i w zasadzie doszedłem do wniosku, że do tej pory nic nie widziałem na Podhalu/Spiszu.
Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień. Dla odmiany postanowiłem zacząć od spiskiej strony i podjechać na Grapę-Litwinkę. Wcześniej byłem na stacji dolnej wyciągu, postanowiłem zobaczyć, jak jest na górze.

Na Grapę-Litwinkę nie ma bezpośredniego dojazdu z Białki. W sumie, gdyby był most (a taki kiedyś był na wysokości karczmy Litworowy Staw), to dojście do Grapy byłoby błyskawiczne. Mostu nie ma i trzeba jechać dookoła. Wybrałem drogę przez Trybsz.

Do Czarnej Góry jest oznakowanie drogowe, a dodatkowo dojazd ułatwiają tablice informujące o dojeździe na Litwinkę. Droga pusta, Po dwóch kilometrach od Trybsza jestem w Czarnej Górze. Od tablicy zaczyna się podjazd. Pierwszy kilometr lekki, potem ostrzej w górę. Ok. 1700 m podjazdu, drogowskaz i skręt w prawo do górnej stacji. Paręset metrów niezłej wyrypy. Brak mi trochę przełożeń i pozostaje mi przepychanie korby. Podjechałem. Ale zimą na taką drogę autem raczej bym się nie wybrał. Bez łańcuchów, to musi być ostra jazda bez trzymanki. W ostatniej fazie podjazd już nie jest taki ostry, a dookoła widać piękne widoki.

panorama Tatr z Grapy-Litwinki

Łącznie ok. 2,8 km podjazdu. 902 m npm.

Na szczycie punkt widokowy i krzyż.

punkt widokowy na szczycie

A stąd można widzieć całą okolicę. W dole Białka i wyciągi na Kotelnicę.

Kotelnica z Grapy-Litwinki
Wyciąg na Litwince jeszcze funkcjonuje, ale jeżdżących można chyba policzyć na palcach jednej ręki - na górnym parkingu trzy auta.

Grapa-Litwinka jeszcze działa

Dla tych widoków warto podjechać.

Teraz w kierunku Jurgowa. Zjazd z Czarnej Góry trochę wariacki. Nie można się dobrze rozpędzić. A raczej można, tylko często są 90 stopniowe zakręty. Muszę kiedyś sprawdzić ten podjazd. Trudno ocenić, czy z tej strony wjeżdżałoby się trudniej bez praktycznego sprawdzenia.

Wjazd na Litwinkę, to rozgrzewka. Szkoda dnia. Ale nie mam jakoś dalszych planów. Gaździna wspominała o Rzepiskach. Trzeba sprawdzić.

Za Jurgowem skręcam w lewo zgodnie z tablicą drogową do Rzepisk. Na razie podjazd jest lekki. Potem skręt w lewo obok niewielkiego cmentarza i zjazd w dół. Ale od kościoła zaczyna się podjazd. Dosyć długi.

Rzepiska, do szczytu jeszcze trochę

Ale po drodze piękne widoki

Rzepiska, panorama Tatr
Wypłaszcza się dopiero na górze. Tam też kilka domów miejscowych, ale z dala widać wakacyjne budowle przyjezdnych. Na bogato

Rzepiska, dom na szczycie

i trochę skromniej

Rzepiska, kolejny letni domek

Gdybym tutaj nie był, nie uwierzyłbym, że jest tu tak pięknie. Posiadacze tych domów zrobili złoty interes. Jednak jestem ciekaw, jak na tej górze żyje się zimą.

Po konsultacji z napotkanym autochtonem, dowiaduję się, że twarda droga zaraz się skończy. Miałem nadzieję, że taka jest aż do Łapszanki w dół. Myliłem się. W lesie jeszcze śnieg i błoto. Pozostaje odwrót. Jednak na szczycie widzę znaki szlaków turystycznych i szlaku rowerowego. Decyduję się zbadać sprawę. Informacja wskazuje na 8,5 km do Dursztyna. Ciekawe, bo do tej miejscowości o mało nie dojechałem, ale od strony Krempach. Przez pewien czas szlak pieszy (czerwony) i rowerowy idą razem. Potem rozwidlenie. Nie wiem dlaczego wybieram szlak pieszy. Wygląda trochę lepiej. Ale później już nie jest tak miło. Dosyć gęsty las, jednak wydaje mi się, że w oddali widzę Pieniny i Trzy Korony.

zejście szlakiem pieszym

Początkowo śnieg, ale później ostry zjazd w dół i koleiny na drodze. Fiknąłem raz. Trzeba cały czas uważać. Podłoże jest dosyć zdradliwe. Ale po pewnym czasie widać nagrodę. W dole Łapsze Wyżne.


Łapsze Wyżne, tam zamierzam dojechać
Końcówka wygląda pięknie. Jednak w ostatniej fazie zjazdu robi się błoto. Oba koła zablokowane. Udaje mi się zejść na dół. Rozpinam hamulce, patykiem, łyżką do opon wydłubuję błoto. Masakra. Mogę jechać z rozpiętymi hamulcami.

Jestem trochę zagubiony. Pomyliły mi się drogi. Po kilku minutowym krążeniu zorientowałem się, że jestem na drodze pomiędzy Łapszanką a Łapszami Wyżnymi.

Po dojechaniu do kościoła w Łapszach Wyżnych byłem już na właściwej drodze. Stąd dojazd do Trybsz i Białki wydawał się już prosty. Ale najpierw w górę na Trybską Przełęcz. Serpentynki powodują, że podjazd nie jest trudny.

Tuż przed szczytem widzę oznakowanie szlaku rowerowego, który zgubiłem wcześniej. Zjazd z Rzepisk. Trochę pożałowałem, że nie jechałem tym szlakiem, stąd postanowiłem znaleźć jego dalszą część do Dursztyna. Jest. Prawie na szczycie drogowskaz szlaku w kierunku Dursztyna. Spiska trasa rowerowa. 3,5 km. Jadę. Łagodny podjazd po drodze gruntowej. Trochę w dół, a potem znów w górę. ten kawałek jednak dużo gorszy, bo rozjeżdżony traktorami. Ciężko się jedzie po takiej nawierzchni.

Wydaje się, że jestem już na szczycie. Cały szczyt jest dosyć długi. Mam wrażenie, jakbym był na połoninie. To jest chyba najpiękniejsze miejsce widokowe. Górka nazywa się Grandeus, niby niewielka, ok 800 m npm, ale jedyna w swoim rodzaju.

Piękna panorama Tatr

Grandeus, panorama Tatr
i Pienin z Trzema Koronami

Panorama Pienin
Chwilę rozglądam się. Na górze, obok stacji BTS miejsce przygotowane dla rowerzystów. Stół i ławy do siedzenia, palenisko i altana. Ładnie, ale rowerzyści raczej nie mają czasu piec barana tutaj na górze.

Ruszam dalej w kierunku Dursztyna. Końcowy zjazd już asfaltowy. Mała miejscowość, ale jest kościół. Dalej droga w dół do Krempach. Po drodze widać zalew

Dursztyn, panorama jeziora Czorsztyńskiego
Odcinek od Krempach przez Nową Białą do Białki jest już mi znany. Przejeżdżam ponownie obok Obłazowej i przełomu rzeki. Jeszcze kilka kilometrów i już Białka.

Przejazd zupełnie niezaplanowany, taki trochę losowy. Efekt wspaniały. Wydaje mi się, że cały szlak rowerowy warty jest przejechania.