Niezbyt często lubię zmieniać systemy operacyjne, ale czasami trzeba. Od ponad roku korzystam z dwóch. Obu bazujących na Debianie. Produkcyjnym jest Point Linux, uzupełniającym (także moje kompetencje) - Semplice Linux.
Point jest świetnym systemem. Bardzo dobrze pomyślany dobór oprogramowania. Stabilny Debian jest gwarantem niezawodnej pracy przez lata. Jednak w kontekście użycia go do nowszego sprzętu ma jedną wadę. Brak jest pełnej obsługi sprzętu. W moim przypadku, to brak obsługi czytnika kart flashowych i pełnego wsparcia dla radeonów.
W Debianie i systemach pochodnych jest możliwość korzystania z nowszego oprogramowania poprzez tzw. backporty. Backporty, to technika polegająca na przeniesieniu oprogramowania z wyższej wersji do niższej. W tym przypadku najczęściej backportuje się jądro systemu.
W stabilnym Debianie podstawowym jądrem jest jądro serii 3.2. Obsługa czytnika wymaga dodatkowego sterownika. Ale już w jądrze 3.5 (chyba) jest on zbędny i system widzi karty flashowe. Od wersji 3.13 jądro wspiera karty ati/radeon. Nowe otwarte sterowniki działają lepiej, a od wersji 3.14 automatycznie włączone jest zarządzanie poborem energii.
Dodając repozytorium backportowe mamy dostęp nie tylko do nowszych wersji jądra ale i innych programów.
Oczywiście dla starszego sprzętu nie ma to znaczenia i na pozostałych swoich desktopach instaluję i używam Pointa w wersji stabilnej, bez dodawania backportów.
Wersja stabilna jest na tyle stabilna, że w zasadzie przez lata, okres wsparcia, update'y zdarzają się sporadycznie. W zasadzie aktualizowane są programy wpływające na bezpieczeństwo systemu, m. in. przeglądarki lub protokoły sieciowe itp.
Puryści twierdzą, że dodanie oprogramowania backportowego jest sprzeczne z zachowaniem stabilności systemu. Niestety czasami jest to konieczność. Nowsze nie znaczy lepsze, jednak starsze wersje jądra nie obsługują urządzeń, których nie było przed ich wydaniem.
W gałęziach testowej czy też niestabilnej Debiana ten problem jest już mniejszy. Dystrybucje zbudowane na tych repozytoriach, w tym Ubuntu i pochodne, lepiej radzą sobie na sprzęcie nowszym. A dla sprzętu starego lub jeszcze starszego praktycznie nie ma to znaczenia, poza nielicznymi przypadkami, np. (czasami) koniecznością użycia jądra nie wspierającego np. PAE - obsługę pamięci rozszerzonej.
Cały ten przydługi wstęp potrzebny jest mi po to, by wyjaśnić co spowodowało, że zamiast Pointa na notebooku zainstalowałem wattOS.
By ułatwić instalowanie nowszego oprogramowania Point umożliwia automatyczne dodanie repozytorium backportowego. Sprawę wyboru odpowiedniego oprogramowania załatwiał tzw. pinning - to w Debianie technika nadawania priorytetów poszczególnym repozytoriom. Standardowo repozytorium backportowe jest wyłączone, a nowsze pakiety trzeba instalować ręcznie. Zaletą takiego rozwiązania jest pełna świadomość swoich czynów. Jeżeli działa automat, to z reguły nie zwracamy uwagi co się instaluje. W dystrybucjach opartych o gałąź niestabilną (sid) w konsekwencji może to doprowadzić do jej unieruchomienia lub skasowania istotnych elementów.
Point używa pulpitu mate w wersji 1.4. Moim zdaniem najlepszego, bo w zasadzie bez błędów. Ale wielu użytkowników naciska na nowsze wersje. Stąd rozwiązanie polegające na automatycznym (oczywiście po naszym wyborze i akceptacji) korzystaniu z oprogramowania backportowego. W backportach Debiana dostępna jest już wersja mate 1.8. Moim zdaniem niekompletna, bo jest problem z bluetoothem i paroma innymi drobiazgami.
W moim przypadku wcześniejsza zgoda na dodanie backportów i pinningu spowodowała aktualizację mate do wersji 1.8 i brak bluetootha. Próba powrotu poprzez downgradowanie systemu (w Debianie robi się tak poprzez zmianę pinning) zakończyła się katastrofą. System przestał działać. Trzeba zainstalować wszystko od nowa. Oczywiście instalując repozytorium backportowe trzeba dodać ręcznie, by uniknąć sytuacji opisanej powyżej (tak już robiłem wcześniej, zanim Piotr, developer Pointa, wpadł na pomysł powyższych ułatwień).
Po ponad roku używania (od kwietnia 2013, czyli startu wersji 13.04) zacząłem rozglądać się za innym systemem. Wielu próbowałem, ale jakoś dystrybucje debianowe odpowiadają mi najbardziej. Z innych było fuduntu - dystrybucja oparta o fedorę z gnome 2 jako standardowym pulpitem. Niestety w poprzednim roku przestało być rozwijane. Stąd wybór Pointa. Mate jest forkiem gnome 2 co pozwala na używanie innego, ale podobnego pulpitu.
Przeglądając ostatnio dystrybucję zauważyłem trochę zmian. Jedną z nich jest fakt, że część dystrybucji bazujących "od zawsze" na Ubuntu zaczyna rozwijać pochodne Debiana. W ten sposób zainteresowałem się wattOS.
WattOS uważana była i jest z lekką dystrybucję. Oznacza to małe zapotrzebowanie na zasoby systemu. W wersjach wcześniejszych rozwiązaniem było wykorzystanie lekkich programów, mi. in. przeglądarki midori. Próbowałem, ale nigdy dobrze nie funkcjonowała. Jest jeszcze w fazie eksperymentalnej i co chwila coś wybucha i nie działa. I nagle wattOS na Debianie z dobrze przemyślanym oprogramowaniem, bez programów eksperymentalnych. Zaskoczenie.
WattOS ma trzy wersje. Wersja mate w zasadzie jest zła. Szkoda czasu. Po roku używania porządnego systemu nie byłem w stanie wytrzymać godziny.
Wersja micro jest tylko 32 bitowa. Z zasady nie instaluję takich wersji na laptopie. Zaskoczyła mnie, pozytywnie wersja LXDE.
WattOS LXDE, to pochodna Debiana stabilnego z backportowanym jądrem (3.13). Out of the box miałem załatwiony problem. Dodatkowo środowiska Mate i LXDE, bazując na tych samych bibliotekach i przodkach są bardzo podobne wizualnie i funkcjonalnie. Ale jakoś nie byłem przekonany do LXDE. Kiedyś próbowałem w Lubuntu. Bez powodzenia. Jednak ostatnie eksperymenty z semplice (tam jest openbox - manager okien właśnie z LXDE) chyba wpłynęły na zmianę.
Instalacja wattOS 8 przebiega identycznie jak Pointa. WattOS wykorzystuje instalator tego ostatniego. Po zainstalowaniu, uaktualnieniu systemu, zmianie tapety (w wattOS przeważają zielenie) prezentuje się nawet nieźle
Dodatkowo też zmieniony jest panel. Wolę na górze. Jako osoba praworęczna układam menu (zmieniłem ikonkę) i linki do programów po prawej stronie.
Po odpaleniu zaskoczenie. Na biegu jałowym wattOS potrzebuje ca. 135 MB pamięci. Prawie nic. Zainstalowałem i odpaliłem powerstata (trzeba pobrać odpowiednią wersję ze strony autora. Powerstat jest w repozytorium sid). Kolejne zaskoczenie.
maroman@asuma:~$ powerstat Running for 300 seconds (30 samples at 10 second intervals). ACPI battery power measurements will start in 180 seconds time Time User Nice Sys Idle IO Run Ctxt/s IRQ/s Watts 20:24:07 0.2 0.0 0.4 99.5 0.0 2 132 70 9.80 20:24:17 0.3 0.0 0.5 99.2 0.0 1 175 89 10.02 20:24:27 0.2 0.0 0.4 99.4 0.0 1 164 85 9.81 20:24:37 0.2 0.0 0.5 99.3 0.0 1 132 70 9.84 20:24:47 0.3 0.0 0.8 98.9 0.0 1 201 104 9.80 20:24:57 0.3 0.0 0.6 99.0 0.0 1 180 89 9.81 20:25:07 0.2 0.0 0.6 99.2 0.0 1 173 96 9.87 20:25:17 0.4 0.0 0.4 99.2 0.0 1 172 89 9.83 20:25:27 0.3 0.0 0.5 99.3 0.0 1 159 82 9.81 20:25:37 0.2 0.0 0.3 99.5 0.0 1 135 72 9.84 20:25:47 0.5 0.0 0.6 98.9 0.0 1 212 110 10.07 20:25:57 0.3 0.0 0.5 99.2 0.0 1 177 91 9.98 20:26:07 0.2 0.0 0.3 99.5 0.0 1 129 69 9.83 20:26:17 0.3 0.0 0.4 99.3 0.0 1 147 79 9.91 20:26:27 0.5 0.0 0.4 99.2 0.0 1 182 92 9.84 20:26:37 0.2 0.0 0.3 99.5 0.0 1 125 66 9.84 20:26:47 0.3 0.0 0.6 99.2 0.0 1 176 90 9.94 20:26:57 0.4 0.0 0.3 99.3 0.0 1 153 80 9.84 20:27:07 0.3 0.0 0.5 99.2 0.0 1 175 96 9.84 20:27:17 0.3 0.0 0.5 99.2 0.0 1 146 76 9.93 20:27:27 0.4 0.0 0.6 99.1 0.0 1 180 93 9.84 20:27:37 0.2 0.0 0.5 99.4 0.0 1 134 72 9.88 Time User Nice Sys Idle IO Run Ctxt/s IRQ/s Watts 20:27:47 0.3 0.0 0.7 99.0 0.0 1 151 80 9.84 20:27:57 0.3 0.0 0.5 99.2 0.0 1 185 93 9.86 20:28:07 0.3 0.0 0.5 99.2 0.0 3 154 82 9.88 20:28:17 0.3 0.0 0.2 99.5 0.0 1 133 70 9.94 20:28:27 0.3 0.0 0.7 99.0 0.0 1 205 106 7.85 20:28:37 0.3 0.0 0.4 90.5 8.8 1 156 82 8.22 20:28:47 0.2 0.0 0.5 99.3 0.0 1 157 83 7.70 20:28:57 0.4 0.0 0.5 99.1 0.0 1 187 98 7.85 -------- ----- ----- ----- ----- ----- ---- ------ ------ ------ Average 0.3 0.0 0.5 99.0 0.3 1.1 162.8 85.2 9.61 StdDev 0.1 0.0 0.1 1.6 1.6 0.4 23.4 11.5 0.68 -------- ----- ----- ----- ----- ----- ---- ------ ------ ------ Minimum 0.2 0.0 0.2 90.5 0.0 1.0 124.6 66.0 7.70 Maximum 0.5 0.0 0.8 99.5 8.8 3.0 211.6 109.9 10.07 -------- ----- ----- ----- ----- ----- ---- ------ ------ ------ Summary: 9.61 Watts on Average with Standard Deviation 0.68
Poniżej 10W. Ten końcowy spadek energii spowodowany jest wyłączeniem się monitora (od razu widać jego prądożerność) ale mimo wszystko jest to dystrybucja, z tych które używam, potrzebująca najmniej prądu. Zainstalowany jest też powertop. Uruchamiamy go jako root
sudo powertop
Trochę trwa, zanim zgromadzi on wszystkie dane (pierwsza kolumna z danymi liczbowymi pojawi się po ok. pół godzinie), ale pozwala analizować pobór mocy urządzeń składowych i uruchomionych programów
Dzięki temu pracując na baterii jesteśmy w stanie wyłączyć pożeraczy mocy i pracować efektywnie dłużej.
Teraz spoglądam co jest zainstalowane i jakie są repozytoria. Oprócz standardowych debianowych dodałem repozytoria Mozilli, dropboxa i (nieoficjalne) openoffice'a.
Po doinstalowaniu swoich programów jest łącznie mniej niż 1140 pakietów. Po czystym zainstalowaniu wattOS zajmuje on na dysku tylko ca. 2GB. Po doinstalowaniu iceweasela (debianowy firefox), openoffice'a i paru drobiazgów, to jest rzędu 2,7GB. W sumie malutki system.
Słowo o openoffice. W repozytoriach jest libre office. Funkcjonalnie prawie to samo. Ja jednak wolę oo. Nie ma go w repozytoriach, ale można zainstalować niezależnie lub dodając nieoficjalne repozytorium. Z tego ostatniego instaluje się trochę trudno, bo nie ma meta pakietu pozwalającego na zainstalowanie całości, dlatego ja instaluję trochę inaczej. Ze strony open office'a pobieram odpowiedni pakiet (osobiście używam zawsze wersji angielskich z dodaniem polskich słowników, jeżeli jest taka potrzeba. rozumiem polecenia, bo w przypadku polskich wersji nie zawsze tłumaczenia są identyczne i jednoznaczne.). Trzeba go rozpakować i odszukać katalog DEBS. W tym katalogu w terminalu uruchamiamy instalację za pomocą programu dpkg
sudo dpkg -i *.deb
po zainstalowaniu potrzebna nam jest integracja z pulpitem. Zmieniamy katalog na desktop-integration i powtarzamy polecenie (w katalogu jest tylko jeden pakiet, ale odpowiednia klawiszologia pozwala nam powtórzyć poprzednie polecenie). Zainstalowane. Dodanie repozytorium pozwala zapomnieć o aktualizacjach. Samo repozytorium i instrukcja dodania jest tutaj. Osoby, którym jest obojętne jaki pakiet jest w użyciu, mogą oczywiście zainstalować libreoffice'a z repozytorium (w backportach jest już wersja 4.2.5)
W systemie standardową przeglądarką jest chromium. Ja zawsze instaluję i lubię mieć dwie przeglądarki. Chromium ze względu na bardzo dobrą synchronizację w ramach konta, firefoxa bo w wielu przypadkach działa lepiej i ma dodatkowe, czasami użyteczne wtyczki. W repozytorium stabilnym Debiana nie ma ostatniej wersji firefoxa (z przyczyn licencyjnych nazywa się to iceweasel, fire vs ice, fox vs weasel, czyli lodowa kuna zamiast ognistego lisa). Mozilla na stronie mozilla.debian.net instruuje w jaki sposób możemy mieć dostępne wersje iceweasela. Prosta kwerenda daje odpowiedź. W repozytorium Debiana jest wersja esr. Najnowsza wersja (numeracje ff i iw są zgodne) wymaga dodania repozytorium
deb http://mozilla.debian.net/ wheezy-backports iceweasel-release
a później odpowiedniego klucza.
Z zauważonych usterek, to mała poprawka bluetootha. Niby wszystko jest zainstalowane, jednak nie ma apletu. Dodałem blumana i bt działa. Włączam, wyłączam, przesyłam pliki, bo w zasadzie to ostatnie jest głównym zadaniem bt w moim systemie.
Na koniec sprawa tapet. Udało mi się ich zgromadzić mnóstwo. A w zasadzie są to interesujące zdjęcia. Większość z tego serwisu. Łącznie mam ich chyba ok. siedmiuset. Na co się zdecydować? Nie mam takiego dylematu, bo napisałem i dodałem poniższy skrypt. W katalogu
$HOME/.config/autostart
tworzymy następujący plik zmiany.desktop
(nazwa pliku dowolna, byleby pozostało rozszerzenie desktop)[Desktop Entry] Name=Random Wallpaper Comment=random change wallpaper #endless loop of wallpapers; wallpapers are taken from given dir and its subdirectories Exec=bash -c 'sleep 5m; while [ TRUE ]; do pcmanfm -w "$(find <dir> -type f | shuf -n1)" --wallpaper-mode=fit; sleep 15m; done' Icon=wallpaper.png Type=Application
W linijce z Exec trzeba zamiast <dir> wpisać konkretną ścieżkę do obrazków. To polecenie, skrypt, działa następująco. Najpierw odczekuje 5 minut (czyli wyświetla się stary obrazek), potem przeszukuje podany katalog (i wszystkie podkatalogi, jeżeli istnieją) wybierając pierwszy (losowo) napotkany plik. Tapeta została zmieniona. Program czeka kolejne 15 minut i ponownie przeszukuje zadany katalog. Tak bez końca. Parametry typu czas i ścieżka mogą być dowolnie ręcznie zmieniane. Zadziała od następnego uruchomienia systemu - skrypt w pierwotnej formie wykonuje się w tle i tylko zakończenie systemu lub jego zabicie, czyli killnięcie, może go zakończyć. Trzeba/można wybrać i podać ścieżkę do ikonki. Tutaj nie ma to znaczenia, ale ten plik mógłby być wykorzystany jako program i umieszczony w menu systemu. Tak się stanie, jeżeli dodamy ikonkę, na końcu dopiszemy linijkę
Categories=System;
i taki plik umieścimy w katalogu (to jest jedna z opcji)
$HOME/.local/share/applications
(jeżeli katalogu nie ma, to go tworzymy). Bez definicji kategorii program zostanie dodany do sekcji inne/others.Jeżeli chcielibyśmy, by tapeta była zmieniana raz, podczas startu systemu, to modyfikujemy skrypt
Exec=bash -c 'pcmanfm -w "$(find '<dir - do wstawienia>' -type f | shuf -n1)"'
pominąłem opcję wallpaper-mode, bo w moim przypadku obrazki są w formacie ekranu (16:9) i nie wymagają już dopasowania. Ale w pozostałych przypadkach opcja jest wymagana do odpowiedniego przeskalowania obrazka.
Myślę, że to wszystko lub prawie wszystko by wygodnie pracować z systemem. Na razie jestem w pierwszym tygodniu pracy, ale wrażenia są pozytywne. Na notebooku zostanę z wattOS w wersji LXDE jeszcze przez jakiś czas.