purpura, woda uspokaja

purpura, woda uspokaja
fot. Salman Arif Khan

piątek, 7 lutego 2014

Point, po instalacji

Nowy system zainstalowany. Grub dopracowany. I co dalej? Poniżej kilka uwag, w jaki sposób aktualizować system i instalować nowe programy. W tym także dropboxa.

Na początek słowo o programach. Dystrybucje linuksowe wykorzystują przede wszystkim oprogramowania otwartoźródłowe i niewłasnościowe. Stosowne licencje pozwalają na wykorzystywanie tych samych programów w wielu systemach oraz swobodne ich modyfikowanie. Problem jest z driverami, programami zarządzającymi hardwarem. W wielu przypadkach są to binarne (skompilowane) programy własnościowe, trudne do zastosowania w systemach innych, niż dedykowane przez producentów. Własnościowe są również skype i dropbox. Debian, ale każda z dystrybucji ma własną politykę w tym zakresie, dzieli oprogramowanie na trzy grupy. Pierwsza, to oprogramowanie wolne, druga - oprogramowanie wolne, jednak wykorzystujące też niewolne oprogramowanie/biblioteki (contribite), ostatnią grupą jest oprogramowanie niewolne (non-free).

Point dołączył część niewolną repozytoriów, przez co łatwiej jest go zainstalować i używać. Out-of-the-box mamy gotowy system. W przypadku Debiana częstym problemem jest brak wolnych sterowników kart wifi. System musi być zainstalowany z wykorzystaniem łącza kablowego. Po uzupełnieniu repozytoriów i doinstalowaniu stosownych niewolnych sterowników możemy korzystać z wifi. Także podczas instalacji Debian nie obsługuje łączności gsmowej. Twórca Pointa wykonał część prac za nas, dołączając także preferowane przez siebie środowisko graficzne.


W dystrybucjach linuksowych nie jesteśmy przywiązani do jednego środowiska, jak np. w windowsach. Kiedyś Luna, potem Aero itp. Środowiska możemy zmieniać niemalże jak rękawiczki. No może trochę przesadziłem. Jest wybór. Sprawa jest całkiem niebanalna, jeżeli zauważymy, że to właśnie grafika konsumuje większość naszych zasobów. Możemy dobrać środowisko zgodnie z naszym gustem lub przyzwyczajeniami lub w zależności od mocy naszej maszyny. Najbardziej zasobożernymi są KDE, Gnome 3, Unity. Mniej - xfce, mate, lxde. To tylko kilka z nich. Są też całkowicie minimalistyczne. To z dużymi potrzebami są ładne, mogą się podobać, ale działają ciężej, wolniej. Jeżeli mamy mocną maszynę i lubimy je, to stosujmy. W przeciwnym przypadku zawsze ważna jest rozwaga.

Mate jest klonem (nazywa się to też forkiem) środowiska, które jakiś czas temu było jednym z najpopularniejszych środowisk. Klasyka. Gnome 2. Niestety jest już nie rozwijane. Podobno passe. Ale są grupy, które chciałyby nadal go używać. Stąd odpowiedzią jest mate (gnome 2 nie miał się kto zajmować). Mate z roku na rok zyskuje coraz więcej zwolenników, przez to rośnie liczba dystrybucji wykorzystujących natywnie to środowisko lub mające je w swoich repozytoriach.

Po tych uwagach ogólnych możemy już działać świadomie.

1. Aktualizacja systemu.

Metod jest kilka. W Poincie, często także w wielu innych systemach linuksowych są odpowiednie programy, które sprawdzają aktualność oprogramowania. W Poincie jest stosowny menadżer, który standardowo sprawdza aktualność oprogramowania codziennie. Zawsze można to zmienić w Menu/System/Preferencje/. Point jest systemem linuksowym zbudowanym na gałęzi stabilnej Debiana. System jest bardzo stabilny, a oprogramowanie dobrze przetestowane. Ponieważ do tego potrzeba czasu, nie zawsze jest ono najnowsze. Jednak dla osób ceniących stabilność i niezawodność, nowość nie jest priorytetem. W tym przypadku można całkowicie zdać się na menadżera aktualizacji, ponieważ w dystrybucji aktualizacje są raczej sporadyczne i praktycznie ograniczone do pakietów bezpieczeństwa.

Dla wyjaśnienia, wszystkie programy niezbędne do funkcjonowania systemu i te, które moglibyśmy zainstalować znajdują się w tzw. repozytoriach. To są zasoby kontrolowane przez twórców systemu. Użycie tych zasobów gwarantuje prawidłowe działanie systemu i jego bezpieczeństwo. Wszystkie programy są wszechstronnie przetestowane, podpisane cyfrowo i zawsze mają swojego opiekuna. Z reguły gałąź stabilna wspierana jest przez trzy lata.

Oprócz gałęzi stabilnej, Debian ma jeszcze dwie gałęzie nowszego oprogramowania. Testową i niestabilną zwaną sidem. Utrzymywana jest także poprzednia gałąź stabilna. To oprogramowanie jest już zupełnie niewywracalne. Do zastosowań, gdzie niezawodność i stabilność są najwyższym priorytetem, czyli np. na serwerach, jest ono niezastąpione.

Dla porównania takie znane dystrybucje jak Ubuntu i pochodne wykorzystują pakiety Debiana gałęzi niestabilnej.
Przyzwyczajeni do praktyk windowsowych wydaje się, że repozytoria są ograniczeniem. To wszystko zależy od punktu widzenia. Repozytoria zawierają około 40 tysięcy pakietów. W zasadzie jest tam wszystko. Trzeba tylko umieć szukać. Nie jesteśmy też skazani na repozytoria otrzymane z systemem. W miarę potrzeb możemy dołączyć kolejne. Oczywiście istnieje metoda instalacji oprogramowania spoza repozytoriów, o tym później, ale w praktyce dzieje się tak niezbyt często. Są to sytuacje sporadyczne i wyjątkowe.

Innym sposobem aktualizacji jest wykorzystanie programu zarządzającego pakietami. Jest to apt. Program ten możemy stosować albo w wersji terminalowe, albo wykorzystywać jego front-end graficzny - synaptic.
Najpierw terminal. Wiem, że na początku jest to czarna magia. Z czasem okazuje się, że staje on się narzędziem niezbędnym. Dlaczego? Bo jest dokładnie taki sam niezależnie od środowiska graficznego we wszystkich dystrybucjach zbudowanych na Debianie. Uczymy się raz, wykorzystujemy w wielu miejscach. Czasami wyklikanie bywa trudne, bo miejsca opcji się zmieniają, a polecenia terminalowe pozostają niezmienne. Jeżeli w terminali wpiszemy

sudo apt-get upgrade

a potem

sudo apt-get dist-upgrade

to zobaczymy co mamy do zaktualizowania. Potwierdzamy (lub nie) i jest to instalowane.

Powyższe dwie komendy da się zapisać w postaci jednej

sudo apt-get upgrade && sudo apt-get dist-upgrade

a  && oznacza, że jeżeli pierwsza komenda zostanie wykonana to wykonuje się druga.

Te same polecenia możemy wykonać w synapticu (Menu/System/Administracja). Przeładowanie odpowiada pierwszej z komend. Potem po zaznaczeniu wszystkich plików do upgradu opcja zastosuj odpowiada drugiej z komend.

2. Instalowanie programów

Point jest systemem, w którym jest wiele programów niejako out-of-the-box. Jednak czasami jest potrzeba zainstalowania czegoś dodatkowo. Jest firefox, potrzebuję chrome'a. Przydałby się też dropbox. Odpowiednikiem własnościowego chrome'a jest otwartoźródłowy chromium. W terminalu wystarczy wpisać

sudo apt-get install chromium

i uważnie czytać komunikaty. Program zainstaluje się wraz ze wszystkimi programami zależnymi. Rzeczą ważną jest fakt, że w trakcie instalacji program instalujący wyszukuje wszystkie programy i biblioteki zależne i instaluje je w trakcie instalowania programu głównego. Instalator windowsowy tak nie robi. Możliwe jest zainstalowanie programu bez bibliotek, ale wówczas program nie funkcjonuje.
Innym sposobem jest wyszukanie programu w synapticu, wskazanie go do instalacji i zaakceptowanie wyboru.

Niektóre własnościowe programy mogą być zainstalowane poprzez dołączenie dodatkowego repozytorium. Dotyczy to np. chrome'a i opery. Szczegóły w wiki (eng) dystrybucji. Najpierw dołączamy część repozytorium pointlinux-repos-nonfree

sudo apt-get install pointlinux-repos-nonfree

aktualizujemy repozytoria

sudo apt-get upgrade

i mamy dostęp do tych programów. Teraz

sudo apt-get -y install google-chrome-stable

(opcja -y oznacza, że domyślnie zgodziliśmy się ze wszystkimi ewentualnymi zapytaniami programu) lub

apt-get -y install opera

Googlowy chrome i/lub Opera zostały zainstalowane. Osobiście wystarczy mi chromium, chociaż z czasem może się to zmienić. Wszystkie powyższe czynności możemy wykonać w synapticu zaznaczając wybrane programy i instalując je.

Programem bardzo przydatnym, pozwalającym na uzyskanie dodatkowej funkcjonalności menedżera plików jest caja-terminal. Program ten umożliwia otwarcie terminala dokładnie w tym katalogu, z którego został wywołany poprzez kliknięcie prawym klawiszem myszy. Drobiazg pozwala zaoszczędzić mnóstwo czasu na przebijanie się lub wpisywanie długich ścieżek plików. Komenda

apt-get -y install caja-terminal

i po sprawie. Funkcjonalność dostępna przy następnym uruchomieniu menedżera.

3. Dropbox

Wyróżniłem ten program, bo instalacja przebiega podobnie, a jednak trochę inaczej. Wszystko można znaleźć na stronie dropboxa. Pozwolę sobie jednak odnieść to do naszych realiów.
W pierwszym kroku dodajemy repozytorium dropboxa. W dowolnym miejscu tworzymy pusty plik tekstowy (klikamy prawym klawiszem myszki), nazywając go dropbox.list. W pliku tym dopisujemy jedną linijkę

deb http://linux.dropbox.com/debian wheezy main

Plik zamykamy. Trzeba go wyekspediować w pożądane miejsce. Terminal otwarty w miejscu naszego pliku i wpisujemy

sudo cp dropbox.list /etc/apt/sources.list.d

hasło i plik jest na właściwym miejscu. Programy repozytorium dropboxa są podpisane cyfrowe. Musimy zaimportować stosowny klucz. Oczywiście, wygląda to trochę na wiedzę tajemną. Ale podstawą jest czytanie dokumentacji. Ta informacja jest w niej zawarta. Wpisujemy

sudo apt-key adv --keyserver pgp.mit.edu --recv-keys 5044912E

i mamy już klucz. Teraz tylko ponownie updateujemy (sudo apt-get update) i już mamy dostęp do repozytorium. Dropbox instaluje się w dwóch etapach. W pierwszym instalowany jest niewielki programik, który po uruchomieniu instaluje właściwego demona. Zgodnie z powyższym

apt-get install dropbox

i uważnie czytamy, postępując zgodnie z instrukcjami. Wszystkie niezbędne komunikaty pojawiają się na ekranie podczas instalacji.

Mam nadzieję, że nie była to czarna magia. Wystarczy uważne i roztropne działanie, by wszystkie programy zostały zainstalowane.

Oddzielnym pytaniem jest, jak instalować programy spoza repozytoriów i jak programy odinstalowywać. Historia do pracy domowej lub opowiedzenia później.

4. Skype

Jakoś nigdy nie byłem miłośnikiem skype'a. Korzystałem, bo wymagała tego sytuacja, a raczej współpracownicy. Instalacja tego i trzymanie w systemie takim jak windowsy, to koszmar. Robi co chce, zżera mnóstwo zasobów i tak do końca, to nie wiadomo, co robi w tle. Jeżeli już musimy korzystać, to w windowsach zawsze stosowałem i zalecam wersję portable.

Skype ma swoją wersję linuksową. Jednak ze względu na fakt, że nie jest to oprogramowanie otwartoźródłowe, a może też z innych względów, np. jakościowych, nie ma go w repozytoriach. Sposób instalacji w Debianie, tym samym w systemach pochodnych, został opisany w debianowym wiki. Podstawowa trudność, to fakt, że skype jest aplikacją dla systemu 32 bitowego, co w przypadku systemów 64 bitowych wymaga instalacji środowiska 32 bitowego. Pierwsza skucha. Dalej niby łatwo, ale wiki raportuje problemy współdziałania z ruterem dźwięku pulseaudio. Sposób postępowania podany na stronie.

Instalacja skype'a może też przebiegać trochę inaczej. Najpierw pobieramy plik dla naszego systemu ze strony skype'a - debian 7.0 (multiarch). Dzisiaj jest to plik skype-debian_4.2.0.13-1_i386.deb. W systemie 64 bitowym, zgodnie z instrukcjami wiki, instalujemy środowisko 32 bitowe

sudo su
dpkg --add-architecture i386

apt-get update

(pierwsze z poleceń oznacza, że przełączyliśmy się w tryb administratora. Po zakończeniu operacji należy wpisać polecenie exit). Do zainstalowania pobranego pliku służy polecenie Gdebi. Polecenie to, oprócz instalacji pobranego pliku wyszukuje potrzebne pliki zależne i instaluje je w miarę potrzeby. Tutaj i zawsze, bez spełnienia wszystkich zależności, program nie działa. Po co instalować coś, co nie działa? Gdebi jest programem samoobjaśniającym się. Uważnie czytamy i instalujemy.

Brak repozytorium dla skype'a oznacza też, że jesteśmy zmuszeni do ręcznej aktualizycji programu. W skype ustawiamy stosowną opcję powiadamiania. Jeżeli dostępna będzie nowsza wersja, to schemat postępowania już mamy. Pobieramy, instalujemy. Bez automatów.

W odróżnieniu od skype'a bez problemów instaluje się i działa googlowy hangout. 

5. Zmiana hasła

Hasło użytkownika, czyli nasze zostało ustalone w trakcie instalacji systemu. Dobrą praktyką jest okresowa jego zmiana. Rzecz jest prosta o ile zna się stosowne postępowanie. Musimy to zrobić przy pomocy terminala. Wystarczy wpisać

passwd user_name

(gdzie user_name jest nazwą użytkownika, któremu zmieniamy hasło, czyli my) i uważnie czytać komunikaty. Zostaniemy najpierw poproszeni o wpisanie starego hasła, potem dwukrotne wpisanie nowego. Ale uwaga. Nowe hasło nie może być zbyt krótkie lub zbyt podobne do starego. System go nie zaakceptuje. System nie ma hasła roota. Unikajmy sytuacji braku nazwy użytkownika w poleceniu. Brak ten oznacza próbę ustawienia lub zmiany hasła administratora systemu.

6. Autologowanie

Podczas instalacji systemu mieliśmy okazje i możliwość wybrania stosownej opcji. Logowania do systemu z użyciem hasła lub bez. Nic nie jest wieczne, nasze postanowienia i przyzwyczajenia również, dlatego z czasem możemy zmienić zdanie. Akurat odwrotnie, niż postanowiliśmy wcześniej. Czy znów trzeba instalować system, by to zmienić. Nie ma takiej potrzeby. Musimy dotrzeć do ustawień menedżera logowania, by to zmienić. Pliki konfiguracyjne są plikami tekstowymi. Edytowalnymi łatwiej lub trudniej. Wystarczy wskazać stosowny plik. Zabezpieczeniem plików konfiguracyjnych jest ich niemożność zmiany przez użytkownika bez uprawnień administracyjnych. Musimy działać jako root. Wpiszmy w terminalu

gksu pluma /etc/lightdm/lightdm.conf

i już mamy dostęp do konfiguracji logowania. W pliku tym linijki zaczynające się hashem (#) traktowane są jako komentarze. Wyłączenie opcji polega na wpisaniu znaczka na pierwszej pozycji. Włączenie jest działaniem odwrotnym, często z koniecznością uzupełnienia polecenia o jakąś opcję. Parametrem odpowiedzialnym za sposób logowania jest autologin-user. Jeżeli logowaliśmy się bez podania hasła, a chcemy to zmienić - wstawiamy hash na początku linijki. Sytuacja odwrotna. Logowaliśmy się z użyciem hasła. Zmęczyło nas to, chcemy bez hasła. Likwidujemy komentarz dodając nazwę użytkownika, którego polecenio to dotyczy. Czyli nas (w systemi, jeżeli nie pamiętamy, nazwę użytkownika widzimy w terminalu przed znaczkiem @). W moim przypadku zmieniam linijkę w następujący sposób

autologin-user=maroman

i przy następnym logowaniu nie muszę już podawać hasła. Oczywiście dotyczy to tylko logowania. Wszystkie dotychczasowe czynności wymagające uprawnień administracyjnych, jeżeli będziemy chcieli je wykonać, musimy podać hasło.