Black Lab Linux Xfce jest ciekawą dystrybucją bazującą na Ubuntu 12.04 LTS. Ale najpierw słowo o nazwie.
Cały projekt wystartował w 2006. Dystrybucja była znana pod różnymi nazwami, a najpopularniejsza z nich, to OS4 OpenLinux. Z przyczyn prawnych nazwa ponownie musiała zostać zmieniona (OS4 w jakiś sposób wiązało się z Amigą i jej systemem operacyjnym). Zaburzenie to spowodowało, że distrowatch.com uznał OS4 za dystrybucję nieaktywną. Projekt zmienił nazwę, która także moim zdaniem nie jest najszczęśliwsza, ale nie zostało to uznane za kontynuację. Trochę to dziwne, bo w samym projekcie zmiany są raczej ewolucyjne niż rewolucyjne. Kolejne wersje BLL kontynuują wcześniejsze wersje OS4.
OS4/BlackLab zawsze mi się podobał ze względu na stabilność i długie wsparcie, lekkie środowisko graficzne (Xfce) i dobór oprogramowania. Pobierając obraz płyty od razu zauważymy, że jest on ponad dwukrotnie większy od obrazu Ubuntu. Coś w tym musi być.
Moje poniższe uwagi odnoszą się do wersji liveDVD. Nie instalowałem systemu i nie pracowałem z nim dłużej. Wersja liveDVD służy do przetestowania systemu i podjęcia decyzji o instalacji lub nie. Zawsze jest pożądana, ale wersja ostateczna może być lekko inna. Kwestia lokalizacji. Z reguły liveCD/DVD jest po angielsku (potem instalacja jest już w wybranym języku). W wersji live coś może nie działać, po instalacji możliwe jest rozwiązanie zauważonych wcześniej problemów. Możemy też doinstalować brakujące aplikacje. Jak zwykle. Trzeba zjeść beczkę soli, by o czymkolwiek wydać rozsądną opinię. Analiza liveDVD, to pierwsze przybliżenie, którą jednak zawsze warto zrobić przed podjęciem właściwej decyzji.
Obraz płyty nagrywamy na DVD lub pendrive'a. Ja zwykle wybieram ten drugi sposób. Rufus działa. Oldschoolowo komendą dd spod Linuxa. W notebooku nie mam napędu DVD, a dodatkowo pendrive'a można wykorzystać wielokrotnie. W przypadku starszego sprzętu może być problem z BIOSem. Natywnie starsze BIOSy nie umożliwiają uruchamiania systemów z pendrive'a. Wtedy płyta się przydaje. Chociaż nie jest to konieczność, bo istnieje oprogramowanie pozwalające na pośrednie uruchomienie systemu z pendrive'a. Odsyłam do literatury.
Testuję wersję 64 bitową na notebooku asus u32u z procesorem e-450. Uruchomienie BLL liveDVD jest standardowe. Połączenie sieciowe i poprzez modem GSM i wifi działa bezproblemowo.
Pierwszym etapem jest sprawdzenie wersji systemu. Potem właściwe ustawienie czasu - system podaje czas strefy czasowej developera (NY). I tu zaskoczenie. Na minus. Nie ma obsługi protokołu NTP, który odpowiedzialny jest za aktualizację czasu, a przy okazji próby uaktualnienia systemu brak jest kluczy GPG dla części oprogramowania. To są drobiazgi jednak denerwujące.
nie ma wsparcia protokołu NTP |
informacja o braku kluczy i import kluczy (w terminalu) |
Klucze możemy zaimportować z keyservera (w oryginale musiał być jakiś problem z keyserverem. Może z czasem keyserver przestał być dostępny? Z reguły taka sytuacja nie jest częsta). W terminalu wpisujemy komendę importu kluczy z keyservera Ubuntu podając ich identyfikatory jak w ostrzeżeniu o błędzie
sudo apt-key adv --keyserver keyserver.ubuntu.com --recv-keys 6BCA5E4DB84288D9 1196BA81F6B0FC61 14E4942973C62A1B 3BDAAC08614C4B38 B6068D255563B350
Przy okazji w terminalu po wpisaniu komend
uname -a
cat /etc/*release
widzimy informacje o systemie. Wersji jądra i innych detalach.
Standardowo (np. poprzez Package Managera) instalujemy obsługę protokołu NTP. W ustawieniach możemy zmienić czas w dowolny sposób
Teraz już jest dobrze. Nasza strefa czasowa, synchronizacja czasu włączona. Trzeba pamiętać, by sprawdzić obydwa powyższe elementy po zainstalowaniu systemu i ewentualnie je naprawić.
Na górze ekranu ikona informacji. Po otworzeniu wiadomość.
instalacja platformy gier |
Możemy zainstalować platformę Steam do pobierania, zarządzania i grania. Jeżeli nas to interesuje. Dla wielu młodych osób jest to rzecz pozytywna. Funkcjonalność ciekawa, jakkolwiek dla mnie bez znaczenia.
Trzeba sprawdzić, co jest out-of-the-box. W pierwszej kolejności odtwarzanie muzyki, video i obsługa stron www. Próbuję obejrzeć filmik w mp4. Klikam i znów zaskoczenie
Nie ma odtwarzacza. Czyżby? Klikam raz jeszcze prawym klawiszem myszy i otwieram vlc. Działa
odtwarzanie pliku mp4 |
Z muzyką nie ma problemu. Odtwarzać uruchamia się bezproblemowo, muzyka gra. Kodek mp3 (własnościowy) jest zainstalowany.
odtwarzanie muzyki |
W dalszej kolejności uruchamiam przeglądarkę. Jest to chromium. Lubię ją ze względu na bardzo dobre synchronizowanie używanych przeglądarek w przypadku pracy na kilku komputerach. Firefox jest pod tym względem gorszy. Uruchamiam stronę gazety. Nie dlatego, że jest to moja ulubiona strona, powodem jest mnóstwo informatycznego śmiecia. Jeżeli wszystko działa poprawnie, to znak że wszelkie flash playery (vide reklama lenowo) są zainstalowane.
flash player standardowo jest zainstalowany |
Wszystko działa poprawnie z zastrzeżeniem, że trzeba będzie poprawić ustawienia odwołań do standardowych aplikacji. Poniżej możliwe rozwizanie. Jako root musimy edytować plik
/usr/share/applications/default.list
. Trzeba wszędzie zamienić odwołanie do totem.desktop
na vlc.desktop.
Niby proste, ale wymaga niewielkiego zaawansowania.Przy okazji próby aktualizacji systemu widzimy, że system wymaga aktualizacji (tak jest prawie zawsze. Nie jest tego dużo. Nowsze jądro i najnowsza wersja LibreOffice). Przy okazji trzeba doinstalować demona dropboxa.
do zainstalowania dropbox i aktualizacja systemu |
aktualizacja systemu. instalowanie nowych programów także poprzez Lubuntu Software Center |
Przy okazji możemy też edytować wygląd menu, włączając/wyłączając programy lub zmieniając ich kolejność. A przy okazji sprawdzić, co jest w systemie
ustawienia menu |
akcesoria |
internet |
grafika |
Multimedia
multimedia |
biuro |
Programy systemowe
system |
komunikatory |
Do przeglądania zdjęć i grafiki służy shotwell. Jest też Gimp do edycji grafiki i Scibus do składu publikacji
Scribus, shotwell |
Są też programy do czytania i zarządzania kolekcjami e-booków.
FBReader i calibre |
Zarządzanie plikami
thunar i nieznany mi worker |
Kilka klasycznych gier.
gry |
Thunderbird jako program pocztowy, ale także z możliwością zainstalwania dodatkowych pluginów, np. kalendarza
thunderbird |
i ku zaskoczeniu dodatkowe programy, typu kalendarza, w pewnym sensie dublujące powyżej wspomniane funkcjonalności
kalendarz |
gparted i disk usage |
dodatki do tworzenia i nagrywania obrazów systemu |
ustawienia systemowe, w tym opcje językowe |
Przegląd Black Lab Linuksa był dla mnie sporym zaskoczeniem. Z jednej strony bogactwo aplikacji i bardzo pozytywne recenzje poprzednich wersji, z drugiej podstawowe usterki. Jak wspomniałem wcześniej, dla osoby trochę zaawansowanej wyprostowanie wszystkiego jest łatwe. Ale nie o to chodzi. Chcemy by po instalacji wszystko działało poprawnie. Mam nadzieję, że upubliczniona już za chwilę następna wersja dystrybucji będzie pozbawiona męczących usterek. Stąd sugestia, by trzymać rękę na pulsie i przyjrzeć się Black Lab Linuksowi w przyszłości jeszcze raz.
Oprócz wersji Xfce jest wersja z pulpitem KDE.
Black Lab Linux, ekran startowy wersji KDE |
Polecam do samodzielnego przetestowania. Ciekaw jestem, czy wersja ta jest pozbawiona, przynajmniej części, usterek wersji Xfce