purpura, woda uspokaja

purpura, woda uspokaja
fot. Salman Arif Khan

piątek, 20 grudnia 2013

Partycje

Wielokrotnie już wspominałem o partycjach, partycjonowaniu i dyskach lokalnych. Czas zamknąć temat. Dla wielu osób jest to rzecz niepotrzebna i totalny kosmos, ale nawet dla bezpieczeństwa tego co mamy w komputerze warto oddzielić programy od danych. Dostawcy sprzętu postępują różnie. W większości w systemie, windowsach, widzimy jeden dysk. Zdarza się jednak, że są dwa. Fizycznie mamy jeden dysk, ale system każdą z partycji, czyli wydzieloną część dysku, widzi jako dysk, przypisując jej stosowną literkę. Oczywiście ta literka, to nie dogmat. Też można ją zmienić, ale jest to temat marginalny.
Dążymy co najmniej do sytuacji przedstawionej poniżej

Podział dysku na dwie partycje
Rysunek jest samoobjaśniający się, ale podsumuję. Tutaj mój dysk został podzielony na dwie części, zwane partycjami. Na pierwszej z nich jest system (windows XP), na drugiej - wszystkie moje dane z katalogiem Moje Dokumenty i programami przenośnymi platformy portableapps.com  włącznie.
Windowsy zawsze muszą być zainstalowane na pierwszej partycji dysku, z którego system startuje. Nie możemy ich umieścić na kolejnych partycjach. To nie działa. Dodatkowo, jeżeli mielibyśmy już zainstalowany inny system na drugiej partycji (a takie rzeczy się zdarzają), to windows zachowa się jak kukułka. Zainstaluje się na pierwszej, odetnie dostęp do drugiej (to jest do naprawienia). Nie jest to postawa koncyliacyjny.


Zastrzeżenie. Czytajmy uważnie, bo użycie poniższych środków jest nieodwracalne. Czytamy, myślimy, działamy. Zaburzenie kolejności zawsze prowadzi do tragedii.

Informacji na temat partycjonowania dysków jest dużo. Nie jest moim zamierzeniem wyważanie otwartych drzwi. Chciałbym wskazać narzędzia i istniejące już opisy niezbędnych czynności.
To nie jest technologia kosmiczna. Kilka minut, trochę uwagi plus środki bezpieczeństwa i po sprawie.
Na początek trochę informacji ogólnych. Zawsze powstają pytania. Ile tych partycji może być? Czy są jakieś ograniczenia? Jeżeli tak, to z czego one wynikają. Odpowiedź tutaj jest w miarę prosta. Wszelkie ograniczenia wynikają z przyjętej struktury logicznej dysku, a ta jest determinowana przez firmware komputera. Przez lata jako firmware używany był BIOS. Basic Input Output System. Jego celem był rozruch komputera i załadowanie systemu operacyjnego. BIOS obecny jest w komputerach od lat. Ostatnio przechodzi pewną ewolucję. By zwiększyć funkcjonalność systemu i jego bezpieczeństwo (przydałaby się definicja, bo każdy, a w tym dostawcy sprzętu i oprogramowania, definiują to inaczej). Nowy firmware nazywa się UEFI. Można go traktować jako rozszerzenie BIOSu i w niektórych przypadkach ograniczyć jego działnie do starego firmware'u. Nie zawsze jest to możliwe i nie zawsze jest to takie proste.
Początkowo możliwe były umieszczenie na dysku czterech partycji. Bo tyle można zmieścić adresów w sektorze rozruchowym (z angielska MBR) dysku fizycznego. Z czasem to się zmieniało, bo jedna z tych partycji może być partycją rozszerzoną, w skład której wchodzą partycje logiczne. Możliwe jest utworzenie do 11 partycji logicznych. Czyli, gdybyśmy bardzo chcieli, to mielibyśmy 14 dysków - partycji podstawowych i logicznych, widocznych w systemie.
Czasami tych partycji w systemie jest nadto, a czasami brakuje. Brakuje, bo tak zainstalowano system. Na razie nie jesteśmy tacy zachłanni na te partycje. Znamy ich przeznaczenie. Stąd wystarczą dwie. Podstawowe. To jest pierwszy krok do zwiększenia bezpieczeństwa naszego systemu.

Generalnie są dwie grupy narzędzi. Jedna, to programy windowsowe, które możemy zainstalować i które przeprowadzą nas niemalże za rączkę przez cały proces podziału lub modyfikowania istniejących partycji.
Drugą grupę stanowią aplikacje niewindowsowe, funkcjonujące na bazie innych systemów operacyjnych, które możemy uruchomić z nośników zewnętrznych - płyty CD/DVD lub pendrive'u. Każde z rozwiązań ma wady i zalety. Wybór, to sprawa indywidualnych preferencji plus okoliczności wykonania podziału. No bo jak nie mamy dostępu do windowsów, to nie do się podzielić dysku programem wewnętrznym, trzeba użyć innego narzędzia.
Jako źródło polecam niniejsze porównanie tego typu programów. Mówimy tylko i wyłącznie o programach darmowych.
W pierwszej grupie, wskazałbym trzy narzędzia.
  1. Easus Partition Manager Free,
  2. MiniTool Partition Wizard Home Edition,
  3. Paragon Partition Manager Free Edition
Strony, jak zwykle, po angielsku, ale można znaleźć polskie z opisami i do pobrania. Programy działają podobnie. Po zainstalowaniu w systemie wymagają rejestracji (czyli jednak nie tak za darmo. Ceną nasz adres). Potem wybranie stosownego narzędzia zwanego czarodziejem (wizard) i po sprawie. Trzeba uważnie czytać, co robimy.
Wcześniej dobrze jest (to w zasadzie przymus) zdefragmentować dysk i zrobić kopię danych. Tak na wszelki wypadek. Mnie raz tylko zdarzyło się, że dane straciłem (przydała się kopia), ale wówczas próbowałem manipulować na partycji rozszerzonej i zmienić jej rozmiar oraz rozmiary partycji logicznych. Nie wszystkie aplikacje mają taką funkcjonalność i na własnym przykładzie przekonałem się, że czasami może się coś zepsuć. Raz na kilka lat.

W drugiej grupie są aplikacje, które możemy uruchomić z innego nośnika. Używałem MiniTool Partition Wizard w wersji bootowalnej oraz programu (pod jedną nazwą jest zarówno program jak i dedykowany system z programem) GParted. Osobiście, nie będę ukrywał, wolę drugie rozwiązanie. Dla mnie jest ono bardziej uniwersalne. Ile razy partycjonujemy dysk w systemie? Raz i koniec. Czasami drugi raz. Szkoda czasu na instalowanie, a potem wyrzucanie do spamu ciągłych propozycji kupna wersji płatnych. Ponadto, wersja na nośniku może być używana, jeżeli na dysku mamy inne systemy niż windows. Czasami i tak bywa. Niezależnie od wszelkich rankingów, dla mnie numer jeden jest gparted. Jednym z powodów jest fakt, że jest powszechnie dostępny. Nawet już go mamy. Tak? Zdziwienie? Przecież mamy już system na pendrive'ie. Puppiego. Uruchamiamy puppiego, znajdujemy gparted w menu, uruchamiamy

Puppy na pendrive'ie. Etapy uruchamiania gparted

i kroimy dysk na plasterki.
A teraz instrukcja krojenia. Jedna z najlepszych. Tutaj. Po uruchomieniu gparted postępujemy dokładnie, jak tam napisano do punktu 8. Ponieważ dalsza część dotyczy partycji rozszerzonej (co w przyszłości też się przyda), to zamiast rozszerzonej wybieramy utworzenie partycji podstawowej. Przeskakujemy do punktu 14. Zmiany zaakceptowane (jak ruszy, to nie ma odwrotu). Działamy.
Proponuję jeszcze raz uważnie przeczytać opis. Nie ma żadnej magii, czarów. Trzeba być tylko uważnym, by czegoś nie skasować.
Program gparted można znaleźć w innych dystrybucjach typu live. Zamiast puppiego może być ubuntu (na pierwszy raz może być trudne, bo interface jest specificzny), point, gparted (live CD), redo backup (mała i poręczna dystrybucja narzędziowa, jedna z moich ulubionych). Każda z nich wymaga najpierw pobrania obrazu iso, nagrania na pendrive np. rufusem, odpalenia.
Na wskazanej stronie są też inne przypadki podziału dysku na partycje. Warto się z tym zapoznać, jeżeli będziemy chcieli modyfikować zawartość własnego komputera. Np. dysk mojego drugiego komputera wygląda tak

Podział dysku na większą ilość partycji

Dwie partycje podstawowe, jedna rozszerzona złożona z dwóch logicznych. Partycja pierwsza zawiera system, trzecia - dane (widoczne także z drugiego systemu operacyjnego), partycja rozszerzona - inny system operacyjny.

Miejmy nadzieję, że bezboleśnie otrzymaliśmy już dwie partycje. Po uruchomieniu windowsów widoczne są jako dwa dyski C: i D:. Teraz już standardowo możemy przenieść (a raczej system sam za nas to zrobi) nasze dane z dysku C: (one są trochę ukryte) na dysk D: do katalogu głównego. Myślę, że każdy użytkownik windowsów to potrafi (podpowiadam. Własności Moich Dokumentów).
Pamiętajmy jednak, że powyższa procedura nie przenosi danych z katalogu pulpit. Dlatego niedobrym zwyczajem jest tam trzymanie czegokolwiek więcej niż linków do plików.